W. Szymborska
02 czerwiec 2008
Przy winie
Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwa odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
w kieluszku, co jest kieliczkiem i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca. Przysięgam, ze biała róża, pokropiona winem, śpiewa.
Śmieje się, przechylam głowę. ostrożnie, jakbym sprawdzała wynalazek, Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu, które mnie stwarza.
Ewa z żebra, Venus z piany, Minerwa z głowy Jowisza
były bardziej rzeczywiste.
Kiedy on nie patrzy na mnie, szukam swojego odbicia
na ścianie. I widzę tylko gwoźdź, z którego zdjęto obraz
Sol 1962
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz