sobota, 9 kwietnia 2016

W. Szymborska

W. Szymborska 02 czerwiec 2008  

Przy winie

Spojrzał, dodał mi urody,

a ja wzięłam ją jak swoją.

Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.

Pozwoliłam się wymyślić

na podobieństwa odbicia

w jego oczach. Tańczę, tańczę

w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.

Stół jest stołem, wino winem

w kieluszku, co jest kieliczkiem i stoi stojąc na stole.

A ja jestem urojona,

urojona nie do wiary,

urojona aż do krwi.

Mówię mu, co chce: o mrówkach umierających z miłości

pod gwiazdozbiorem dmuchawca. Przysięgam, ze biała róża, pokropiona winem, śpiewa.

Śmieje się, przechylam głowę. ostrożnie, jakbym sprawdzała wynalazek, Tańczę, tańczę

w zdumionej skórze, w objęciu, które mnie stwarza.

Ewa z żebra, Venus z piany, Minerwa z głowy Jowisza

były bardziej rzeczywiste.

Kiedy on nie patrzy na mnie, szukam swojego odbicia

na ścianie. I widzę tylko gwoźdź, z którego zdjęto obraz

Sol 1962

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz